Szanowni Mieszkańcy,
w środę, 23 lutego 2022 roku, godzinę 19.00 Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu zaprasza do Auli Uniwersyteckiej na wyjątkowe wydarzenie – benefis Barbary Kubiak „Vissi d'arte, vissi d’amore”
Barbara Kubiak – marzenia o Akademii Medycznej porzuciła na rzecz studiów na Akademii Muzycznej. Poznańska publiczność za tę zmianę profesji pozostaje jej niezmiernie wdzięczna. Od przeszło 30 lat Barbara Kubiak czaruje swoim głosem nie tylko poznaniaków, ale i melomanów na całym świecie. Ma w repertuarze najważniejsze partie sopranowe. Na scenie Teatru Wielkiego debiutowała jeszcze jako studentka, partią I Damy w „Czarodziejskim flecie” Mozarta. Potem przyszła Halka, Madame Butterfly, Toska, Leonora, Aida i wiele, wiele innych. Czas zebrać wspomnienia i przedstawić je publiczności: benefis wspaniałej sopranistki – Barbary Kubiak – to doskonała okazja!
Wykonawcy
Barbara Kubiak – sopran
Rafał Bartmiński – tenor
Jerzy Mechliński – baryton
Andrzej Ogórkiewicz – baryton
Jaromir Trafankowski – baryton
Rafał Korpik – bas
Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu
Tadeusz Kozłowski – dyrygent
Wiktor Kozłowski – asystent dyrygenta
prowadzenie koncertu: Andrzej Ogórkiewicz i Jaromir Trafankowski
W programie najpiękniejsze arie i duety z oper takich kompozytorów, jak G. Verdi („Moc przeznaczenia”, „Aida”, „Nabucco”, „Traviata”),G. Puccini („Madame Butterfly”),S. Moniuszko („Straszny dwór”, „Halka”), P. Czajkowski („Eugeniusz Oniegin”) i in.
Poniżej zamieszczamy wywiad z Barbarą Kubiak, mieszkanką Naszego Osiedla.
“Nie tylko talent”
Rozmowa z Barbarą Kubiak
23. lutego w Auli Uniwersyteckiej odbędzie się benefis będący zwieńczeniem Pani drogi artystycznej. Tymczasem ponad 30 lat temu niewiele jednak brakowało, by obrała Pani zupełnie inną drogę wiodącą przez Akademię Medyczną.
To prawda, chciałam zostać chirurgiem. Ale to był tylko chwilowy pomysł licealistki. Tak naprawdę , to od najmłodszych lat, wokół mnie była muzyka. Dzieciństwo spędziłam w pięknym zamku w Koszęcinie, który do dziś jest siedzibą Państwowego Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”, a w chórze tego zespołu śpiewali moi rodzice. Po przeprowadzce do Poznania moja mama została zatrudniona w chórze Opery Poznańskiej, a ojciec wyjechał do Niemiec śpiewał w chórze Landestheater w Detmold. Ja poszłam do normalnej szkoły podstawowej, ale zaczęłam śpiewać w chórze dziewczęcym „Skowronki”, który działał w poznańskim Pałacu Kultury.
Potem było I Liceum Ogólnokształcące czyli poznański „Marcinek”. Po maturze rozpoczęłam naukę w Szkole Muzycznej II stopnia, a w 1981 roku zostałam studentką Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Poznaniu.
Z perspektywy czasu - nie ma czego żałować, co potwierdza bogata kariera artystyczna, współpraca z z większością polskich scen operowych i filharmonii.
Tak, wybierając muzykę, podjęłam dobrą decyzję. Już na studiach, zadebiutowałam w Operze Poznańskiej. Jej ówczesny dyrektor, Mieczysław Dondajewski, zaproponował mi udział w spektaklu „Czarodziejski flet” W. A. Mozarta. I tak w czerwcu 1986 roku zadebiutowałam na scenie operowej w partii I Damy.
Czy wówczas, w 1986 r. spodziewała się Pani, że ta kariera tak rozkwitnie?
Po udanym debiucie, zaproponowano mi staż, a potem etat solistki Teatru Wielkiego w Poznaniu. To było wielkie wyróżnienie i znakomita podstawa dalszej kariery artystycznej dla młodej śpiewaczki. W tamtych czasach, to decyzje dyrektora opery, zazwyczaj również dyrygenta, pozwalały na harmonijny rozwój młodego artysty. To dyrektor-muzyk obsadzał śpiewaków w takich, a nie innych rolach. Dzisiaj dyrektorami są w większości ludzie mający niewiele wspólnego z zawodem muzyka. Dobrze, jeżeli mają profesjonalnych doradców lub dyrektora muzycznego! A młodzi śpiewacy śpiewają to, co się im zaproponuje, bo zazwyczaj nie mają etatów. Ale taki jest dzisiaj świat operowy i trzeba nauczyć się w nim żyć. Nie jest to ani dobre, ani łatwe. Ja miałam szczęście do znakomitych dyrektorów, dyrygentów i reżyserów.
Jaki był Pani zdaniem kluczowy moment w tej karierze?
Trudno mi wybrać jedno wydarzenie z 35-letniej działalności artystycznej i powiedzieć, że było ono najważniejsze. Powiedziałabym, że każda kolejna partia w jakiś sposób mnie rozwijała i począwszy od Mozarta, poprzez Moniuszkę, Verdiego , Pucciniego, musiałam mierzyć się z coraz większymi wyzwaniami zarówno muzycznymi, jak i aktorskimi. Ostatnią moją premierą w Teatrze Wielkim w Poznaniu, była Jenufa Leosa Janacka i arcytrudna partia Kostelnicki.
Wiele było takich przełomowych momentów życiowych, które miały niebagatelny wpływ na moją drogę artystyczną. Po pierwsze rozpoczynałam studia już jako mężatka. Poznaliśmy się z moim mężem Leszkiem w szkole średniej, potem razem tuż po ślubie w lipcu 1981 roku, rozpoczęliśmy studia. W 1982 roku urodziłam naszego syna Marcina, w 1986 roku rozpoczęliśmy budowę domu tu na Smochowicach. W 1989 roku wprowadziliśmy się do nowego domu, wykańczaliśmy go, oboje cały czas pracując intensywnie. Praca w operze, to próby dwa razy dziennie, od 10.00-14.00 i od 18.00-22.00 lub wieczorne spektakle. Ale byliśmy młodzi i dawaliśmy jakoś radę. W 1991 roku urodziłam córkę Patrycję i uznaliśmy, że rodzina jest w komplecie. Od tego czasu, to mąż przejął w większym stopniu opiekę nad domem, a ja zaczęłam coraz częściej wyjeżdżać, śpiewając gościnnie w operach polskich i zagranicznych.
Po ponad 30 latach zdecydowała Pani o przejściu na emeryturę.
Tak, podjęłam decyzję o przejściu na emeryturę i pożegnaniu sceny operowej. Od 2009 roku jestem pedagogiem poznańskiej Akademii Muzycznej, mam swoją klasę śpiewu i ciągły kontakt z muzyką i młodymi adeptami sztuki wokalnej. Po uzyskaniu tytułu doktora, potem doktora habilitowanego, złożyłam właśnie dokumentację do Rady Doskonałości Naukowej i podanie o nadanie mi tytułu profesora.
Jaką wiadomość jako doświadczona koleżanka chciałaby Pani przekazać młodym adeptom śpiewu?
Talent to bardzo dużo, ale nie wszystko! Praca nad głosem, nabywanie umiejętności technicznych i dobre wybory, tego co i kiedy cię śpiewa- to podstawa. Głos ma się tylko jeden, strun głosowych nie da się wymienić, więc trzeba o nie dbać!